… mojego wpisu z 10 grudnia 2008, pt.„Wkurzyła mnie…”:
Poszedłem dzisiaj do Zatoki po pieczywo (między innymi) i co widzę? Pani ze stoiska z pieczywem (TA Pani!) pokroiła wszystkie chleby, jakie miała na półce. „Ożesz Ty!!!”
Normalnie pewnie podszedłbym do niej i powiedział (czy nawet wykrzyczał), co o tym myślę. Ale dałem sobie spokój. I tak by to wiele nie dało. Spojrzałem tylko na nią dość wymownym wzrokiem i poszedłem do kasy.
Pomyślałem sobie – „Nowy Rok się zaczął i po co tworzyć nowe konflikty?”. Spokojnie zapłaciłem przy kasie za pozostałe zakupy i poszedłem do sklepu na rogu Wolności/Wilków Morskich. Tam kupiłem 15 bułek – kiedyś to było nie do pomyślenia, by w niedzielę około południa pójść do sklepu i świeże bułki kupić. Ewentualnie można było spróbować sił w jakiejś zaprzyjaźnionej piekarni (chociaż południe, to chyba jeszcze za wcześnie na pieczenie chleba na poniedziałek…).