… gdy za Lechią na wyjazd pojechałem. Do Poznania.
Poniżej krótka „foto”relacja.
W drodze (przez Inowrocław)
Poznań. Czekamy na to aż podstawione autobusy zawiozą nas na stadion (nawet Biedronkę zamknęli, żeby… no właśnie! Żeby co?).
I już na miejscu (jak to ktoś w tłumie powiedział – NAMIOT ARENA… 😉 )
Wielu nas było (ponad 2000).
I w końcu na sektorze.
Niecałe pół godziny do meczu. Rozgrzewka.
Widok na sektor, w którym miałem „miejscówkę” 😉
Generalnie, to – poza wynikiem (2:0 dla Lecha… 😦 ) – oceniam ten wyjazd bardzo pozytywnie. Wszystko w miarę dobrze zorganizowane, żadnych niepożądanych zdarzeń w drodze na i z meczu, doping na 2000 gardeł wyszedł dość przyzwoicie. Nie żałuję, że zdecydowałem się pojechać.
Aha, i jeszcze dowód na to, że tam byłem (jakby ktoś nie wierzył… 😉 ). Koleżanka mi zdjęcie zrobiła i jej chyba trochę nie wyszło… 😉 Ale nieważne…