Jacko – drugie podejście…

12 kwietnia 2009

BEZMÓZGOWCY są wśród nas…

Nie wiem, może nie powinienem o tym pisać, bo Święta są i w ogóle… Ale co mi tam… Napiszę.

Wkurzył mnie dzisiaj jeden koleś. Jadę ja sobie z bratem na rowerach (w kierunku Letnicy, we wiadomym celu) i widzę, że po ścieżce rowerowej wzdłuż Marynarki Polskiej (na odcinku Wyzwolenia – Śnieżna) idzie kilka osób. Podjeżdżając bliżej zobaczyłem, że jest tam jakiś facet, kobieta, kilkoro biegających dzieciaków i jedno dziecko w wózku. Wszyscy na ścieżce rowerowej. Podjeżdżając bliżej, mówię kulturalnie:

– Tu jest ścieżka rowerowa, tędy rowery jeżdżą!

Zgadniecie, jaką otrzymałem odpowiedź?

– Zamknij mordę!!! – rzekł ów pan.

No cóż, skoro na takim poziomie miała przebiegać nasza dalsza „rozmowa”, postanowiłem jej nie kontynuować. Ale…

Ale… PAMIĘTAJ BEZMÓZGA ISTOTO, ŻE JA DO CIEBIE TO MÓWIŁEM NIE DLATEGO, ŻE TAKIE BYŁO MOJE WIDZIMISIĘ, CZY COŚ, TYLKO DLATEGO, ŻE NA ŚCIEŻCE ROWEROWEJ (TAK JAK NA ULICY LUB CHODNIKU) OBOWIĄZUJĄ PEWNE ZASADY!!! ZASADY, KTÓRE MAJĄ NA CELU ZAPEWNIENIE BEZPIECZEŃSTWA (TAK SAMO MOJEGO, JAK I TWOJEGO I TWOICH DZIECI). MNIE TO NAPRAWDĘ SZCZERZE NIE OBCHODZI, KTÓRĘDY TY, BEZMÓZGOWCU CHODZISZ (dla mnie, to możesz nawet chodzić na rękach, z gołą dupą, środkiem Obwodnicy), ALE ŻYCZYŁBYM CI, ABYŚ KIEDYŚ SIĘ NIE ZDZIWIŁ, JAK CIĘ KTÓREGOŚ PIĘKNEGO DNIA JAKIŚ ROWERZYSTA (PRZEZ TWOJĄ BEZMYŚLNOŚĆ !!!) POTRĄCI (ALBO – CO GORSZA – TWOJE DZIECKO) I BĘDZIESZ MIAŁ Z TEGO POWODU NIEPRZYJEMNOŚCI !!! WTEDY TO TY „ZAMKNIESZ MORDĘ” I MOŻE COŚ DO CIEBIE BEZMÓZGOWCU TRAFI !!! CHOCIAŻ SZCZERZE WĄTPIĘ…

Dziękuję, skończyłem.

A tak poza tym, to Wesołych Świąt wszystkim życzę. Bezmózgowcom też (mimo wszystko…).

16 Komentarzy »

  1. Jacko – to nie jest kwestia mózgu, bezpieczeństwa, wyobraźni, czy sensu jakiegokolwiek i czegokolwiek.

    to jest kwestia interakcji

    Z własnej woli, nie prowokowany, nie zmuszany sytuacją – jako pierwszy wszedłeś w interakcję, której druga strona sobie nie życzyła…

    Zaskoczyłeś też ją – i uzyskałeś atak (gdybyś dawał chleb, też byś uzyskał atak – bo to jest prostsze w reakcji….). Sam zresztą wystąpiłeś pouczająco – a więc KONFLIKTOTWÓRCZO.

    Drugi samiec nie mógł pozostawić tego bez odpowiedzi – i odpowiedział odruchowo agresją – (bo też i nie był sam… nie mógł wyjść miękko). Gdyby był sam, być może by cię olał po prostu, albo zachował bardziej rozsądnie.

    Rzecz w tym, że nie zbawisz świata dobrymi radami, w ogóle nic nie zmienisz….

    Nie warto – bo co bardziej nerwowy wystawi nóż, a pojebów ostatnio coraz więcej.

    Pamiętaj o tym.

    Wesołych! 🙂

    Komentarz - autor: colacoca — 12 kwietnia 2009 @ 12:11

  2. No to pewnie „coca colę” spotkałeś na tej „ścierce”.
    A ja sobie kupię farbę w sprayu i zacznę malować auta parkujące na „mojej ścieżce”podczas ich omijania. A co?

    Komentarz - autor: Henio — 12 kwietnia 2009 @ 13:23

  3. oj…
    to na śmigusa chyba? 🙂

    Jacko mam nadzieję wie o co mi chodziło – ludzie są dziwni ostatnio, reagują nieadekwatnie. Chciał dobrze – wyszło inaczej

    taki kraj 🙂

    Komentarz - autor: colacoca — 12 kwietnia 2009 @ 14:30

  4. Wiem o co Ci chodzi.

    Komentarz - autor: Jacko — 12 kwietnia 2009 @ 15:47

  5. Rada colacoca dobra. I tak brniemy. Nikt już nikomu nie zwraca uwagi, włącznie z Państwem. Na każdym kroku spotykamy współobywateli łamiących prawo, dobre obyczaje, przyzwoitość i musimy to tolerować. Kiedyś Dieter opisywał że zawsze zgłasza takie fakty i spokojnie czeka na przyjazd policji,równocześnie dopilnowując aby nie skończyło się tylko na pouczeniu. Tak jest w Niemczech. U nas, niestety jeszcze nie ma takiego zwyczaju. Bo donosicielstwo, bo policja na czas się nie zjawi, bo wszystko rozejdzie się po kościach, bo trzeba będzie być świadkiem, bo będą się mścić. Nie podoba mi się to. Jacko nie jesteś sam !

    Komentarz - autor: stamp — 12 kwietnia 2009 @ 20:40

  6. Wiem, że nie jestem sam. Ale jest nas tak niewielu, niestety…

    Komentarz - autor: Jacko — 12 kwietnia 2009 @ 21:13

  7. Moje doswiadczenia rowerowe sa w ostatnim czasie inne.
    Wczoraj przejezdzalem przed sklepami, ale tam bylo wasko przez budowe i parkujace rowery; wiec jechalem wolno. Kobieta weszla mi w droge. Zahamowalem i przeprosilem, a ona „nie, to byla moja wina”…

    Komentarz - autor: Dieter — 12 kwietnia 2009 @ 21:24

  8. Różnica polega na tym, że u Was obowiązuje KULTURA (jako taka) a u nas – niestety – CHAMSTWO.

    Komentarz - autor: Jacko — 12 kwietnia 2009 @ 21:28

  9. i właśnie dlatego należy chronić zdrowie i życie

    bo nie ma nic ważniejszego

    jak kiedyś (czego nie życzę ofc!) spotkacie się z nagłą i niespodziewaną czynną i skutecznie niebezpieczną agresją – zapewniam, że nie będziecie później debatować o kulturze….
    wręcz przeciwnie

    Komentarz - autor: colacoca — 12 kwietnia 2009 @ 21:37

  10. To ja powiem tak (parafrazując wypowiedź colacoca):

    Jak taki BEZMÓZGOWIEC spotka się z nagłą i niespodziewaną czynną i skutecznie wbijającą mu do jego TĘPEGO ŁBA, że nie ma racji, reakcją – mam nadzieję, że to do niego w odpowiedni sposób trafi i wyciągnie on odpowiednie wnioski…

    Chociaż szczerze wątpię…

    Komentarz - autor: Jacko — 12 kwietnia 2009 @ 21:50

  11. Musze jednak przyznać że jeśli chodzi o sytuacje na ścieżkach rowerowych, to mi się takie coś jak Marcinowi nie przydarzyło. Pewnie że często natrafiałem na spacerujących po tych wyznaczonych trasach pieszych, jednak zawsze kiedy zwracałem im uwagę grzecznie schodzili. Ba, wyglądali nawet na zakłopotanych. Kiedyś nawet jadąc po pseudo ścieżce przy ul. Dolne Ogrody musiałem z niej „wygonić” mieszany patrol-strażnika z policjantem. Bezmyślność i rozkojarzenie to stany nieomijające żadnych grup społecznych i zawodowych 😉

    Komentarz - autor: stamp — 13 kwietnia 2009 @ 12:34

  12. Ech, jak to czytam to zaluje, ze nie dales temu burakowi po prostu w ryj… ale z drugiej strony patrzac, moze wlasnie jest tak jak pisze o tym colacoca, i warto sie jednak powstrzymac?
    Pozdrawiam

    Komentarz - autor: Albatros — 15 kwietnia 2009 @ 16:53

  13. Tam zaraz w ryj… Musiałbym się zniżyć do jego poziomu…

    Tu nie chodzi o powstrzymywanie się. Ja po prostu od pewnego czasu stosuję pewną zasadę – NIE WOLNO NIKOMU ZABRANIAĆ BYĆ W BŁĘDZIE. JEŚLI SIĘ NIE DA KOMUŚ WYTŁUMACZYĆ, ŻE SIĘ MYLI, TO NIECH SIĘ MYLI.

    Komentarz - autor: Jacko — 15 kwietnia 2009 @ 17:56

  14. Jacko zasada niby sluszna, ale i tak powinienes dac mu po prostu w ryj.
    Jesli nie nauczymy tych polskich chamow kultury, to ten kraj zawsze bedzie zacofany w stosunku do reszty swiata.
    Takie jest moje zdanie. Kto sie nie zgadza, i dlaczego? Slucham.
    Pozdrawiam

    Komentarz - autor: Albatros — 16 kwietnia 2009 @ 22:31

  15. A ja myślę że Jacko trafił po prostu na tchórza, któremu się zdawało że Jacko to miękka faja bo powiedział coś grzecznie.
    Bo wśród bezmózgich tępych buraków taka właśnie jest zasada: jak ktoś jest kulturalny to jest miękką fają i można mu nabluzgać, naubliżać, napluć na łeb. Z takimi niestety trzeba ich językiem bo po ludzku nie rozumieją, a najlepiej z miejsca pier… w ryj największego a potem wytłumaczyć za co. Jeśli już oczywiście ktoś chce sobie popsuć humor wchodzeniem w interakcję z imbecylem.
    Kiedyś miałem sytuację na rowerze. Jeżdżę nim od roku do pracy przez całe miasto. Jechałem ścieżką w okolicach opery i pech chciał że trafiłem na moment kiedy kibolstwo lechii wypełzło ze stadionu i szli całą szerokością drąc ryje na całą okolicę.
    Musiałem koło nich przejechać, nie miałem wyjścia bo musiałbym zjechać pod prąd na 3 pasmową jezdnię, a wiedziałem że słowa przepraszam chciałbym przejechać tylko okażą im moją „słabość”.
    Miałem jeszcze 20-30 m. Redukcja przerzutki, stanąłem na pedałach i w rurę prosto na nich. Widzieli że się rozpędzam i w ostatniej chwili stwierdzili że w konfrontacji na czołówkę z rozpędzonym rowerem nie mają szans. Rozstąpili się w ostatniej sekundzie tak że jeszcze się o nich otarłem barkami. Usłyszałem tylko teksty których się spodziewałem. Wiem że postąpiłem źle i niebezpiecznie, ale to była sytuacja typu ja albo oni. Gdyby zwolnił albo stanął i jeszcze poprosił żeby mi się usunęli z drogi a nie daj Boże użył dzwonka, utraciłbym kontrolę nad sytuacją, pozbawił się możliwości szybkiego oddalenia i prawie pewne że bym zebrał po ryju BO OŚMIELIŁEM SIĘ STANĄĆ IM NA DRODZE A PRZECIEŻ MIASTO NALEŻAŁO DO NICH W TYM MOMENCIE.
    Na co dzień się tak nie zachowuję bo i nie ma po co wobec zwykłych ludzi. Denerwuje mnie jednak ich nieodpowiedzialność łażących wzdłuż w poprzek i na ukos po ścieżkach rowerowych, uczących na nich swoje dzieci jazdy na dwóch kółkach a ostatnio nawet jedna panna uznała że ścieżka rowerowa jest idealnym miejscem dla jej tchórzofretki. Ale gdybym każdemu chciał zwracać uwagę, to nigdzie bym nie dojechał bo bez przerwy kłóciłbym się z ludźmi. Jeżdżę więc tak, jakby każdy pieszy chciał mnie zabić, mając oczy w koło głowy, spodziewając się pieszego w każdym momencie przed rowerem, omijam ich zawsze szerokim łukiem. Dojeżdżając do pieszego lub innego rowerzysty z tyłu staram się przewidzieć co zrobi, skręci czy nie skręci, zahamuje nagle czy nie zahamuje, a może puści kierownicę i się wychrzani metr przede mną.
    Podsumowując ten przydługi post: nie da się uniknąć pieszych na ścieżkach rowerowych ponieważ są one częścią chodników i jako takie są traktowane gdyż nie ma w tym kraju rozwiniętej świadomości rowerowej. Należy więc uznać to za element ryzyka tak samo jak jesteśmy traktowani przez zmotoryzowanych jadąc rowerem ulicą. I nie wchodzić w żadne interakcje bo nie ma po co. Raz że traci się czas, a na pouczanki od obcych z natury reaguje się wrogością i bardzo rzadko myśli się „no tak, moja wina” tylko „czego ten debil w kasku ode mnie chce” PO CO ? RÓBMY SWOJE. Pozdro.

    Komentarz - autor: chavez — 12 Maj 2009 @ 23:42

  16. […] tak a propos mojego wpisu sprzed 3 miesięcy. […]

    Pingback - autor: Nawet mój pies wie, że… « Jacko – drugie podejście… — 12 lipca 2009 @ 11:37


RSS feed for comments on this post. TrackBack URI

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.